Kiedy zapytano mnie, jakie znaczenie mają święta Bożego Narodzenia, poczułem się jak osoba niepełnosprawna. Bo jak w kilku zdaniach wyjaśnić tajemnicę, i to tajemnicę Bożą, i to jedną z największych i najważniejszych prawd wiary? Czy można w lapidarny sposób opisać np. jakie znaczenie ma dla nas słońce? Kogoś może to słońce razić, może mu przeszkadzać, może mu być za gorąco, ale gdyby zgasło, życie przestałoby w ogóle istnieć. Podobnie, ktoś może nie wierzyć, że Jezus Chrystus stał się człowiekiem, może go drażnić Boże Narodzenie, ale nie zmienia to faktu, że dzięki wcieleniu Syna Bożego staliśmy się Dziećmi Bożymi. Podjąłem próbę wyjaśnienia istoty obchodów Świąt Bożego Narodzenia, choć mam wątpliwości, czy skutek duszpasterski będzie tak jak w tej historyjce: Autor, który napisał przeciętne powieścidło zatytułowane: „Miłość zwycięża” szukał sposobu, by upłynnić od lat zalegającą na półkach książkę. Opublikował w gazetach ogłoszenie następującej treści: <młody milioner poślubi dziewczynę podobną do bohaterki powieści: „Miłość zwycięża”>. Sukces był 100 procentowy, szmira rozeszła się jak bestseller. Tylko, że ja nie jestem ani milionerem, ani młodym, ani nie szukam towarzyszki życia. Wątpię też, by przez takie pisanie wzrósł nakład czasopisma. Zazwyczaj myśląc o Świętach Bożego Narodzenia zatrzymujemy się na zewnętrznych obchodach. I rzeczywiście, tak jak dusza w człowieku wyraża się poprzez ciało, tak zewnętrzne znaki wyrażają istotę świąt i uroczystości. Nie można jednak na obrzędach poprzestawać. Cóż warta jest nawet najbogatsza forma, gdyby pozbawiona była treści? Chrześcijanin traktujący święta tylko jako folklor, podobny byłby do przysłowiowego marzyciela, który udał się w podroż z życiową misją, ale zwabiony pięknem kwiatów i śpiewem ptaków, tak zachwycił się przyrodą, że zapomniał po co wyruszył. W dobie dzisiejszego pośpiechu, konsumpcjonizmu, hedonizmu, grozi nam zatrzymanie się tylko na przyjemnościach, pogonią za prezentami, a pomijaniem wartości duchowych, które są najistotniejsze. Im ważniejszy jest gość, z tym większą pieczołowitością przygotowujemy się na jego przyjęcie. Kiedy Pan Jezus przybył do domu Łazarza, jego siostry starały się jak najlepiej Go ugościć: Marta krzątała się wokół rozmaitych posług, a Maria obierając lepszą cząstkę słuchała Jego nauki. Święta Bożego Narodzenia poprzedza Adwent, w którym staramy się naśladować Martę przygotowując otoczenie i troszcząc się o zewnętrzny wymiar świąt, i Marię poprzez przygotowanie swojej duszy. Cała oprawa świąt nie jest przypadkowa. Wszystkie zwyczaje skrupulatnie przekazywane z pokolenia na pokolenie są częścią Tradycji i mają głęboki sens i znaczenie. - Wiele osób jest wzrokowcami i bardziej do nich przemawia obraz niż słowo. Jak pantomima przekazuje treść bez słów, tak bożonarodzeniowa szopka, czy odgrywane w okresie świąt jasełka, są chętnie oglądane i zrozumiałe nawet przez małe dzieci. Będąc kiedyś z pielgrzymką we Włoszech, odwiedziliśmy miejscowość Gubio. To tam po raz pierwszy św. Franciszek przyprowadził do zorganizowanej szopki zwierzęta odgrywające tak wielką rolę przy narodzeniu Jezusa. To przecież one użyczyły mu swojego mieszkania - stajni, swojego „stołu” - żłobu, swojego pożywienia - siana, na którym był złożony, swojego ciepła ogrzewając Go swoim oddechem. -Obok szopki, która dokładnie ukazuje istotę świąt Bożego Narodzenia, najbardziej popularnym symbolem jest choinka. Nawet w zimie - zawsze zielona jodła, jest znakiem życia, które nie umiera. Pan Jezus stając się człowiekiem nie przestał być Bogiem, umierając na drzewie krzyża, pokonał śmierć poprzez zmartwychwstanie. - Na stałe do tradycji świąt weszła wieczerza wigilijna poprzedzana postem, spożywana po ukazaniu się pierwszej gwiazdy. W wielu rodzinach praktykowany jest zwyczaj układania opłatków na sianku, zostawianie pustego miejsca i nakrycia przy stole dla potrzebującego gościa. Przed rozpoczęciem spożywania wieczerzy rodzina śpiewa kolędę, czyta fragment Pisma św. o narodzeniu Pana Jezusa, odmawia modlitwę Pańską i podczas dzielenia się opłatkiem składa sobie życzenia. Jest to okazja od wyrażenia ewentualnych przeprosin, wyznania wdzięczności i okazania miłości. Po całodziennych zajęciach i trosce o poprawne zachowanie (bo według przepowiedni jakim się jest w wigilię, takim się będzie przez cały rok) nawet postne i liczne (bo zazwyczaj 12) potrawy smakują wyśmienicie. -Pieśniami i piosenkami śpiewanymi w okresie tych świąt są kolędy i pastorałki. Mają one swoisty klimat, wprowadzają w specyficzny nastrój i są przepiękną formą modlitwy. Zaryzykuję twierdzenie, że kolędy są najchętniej śpiewanymi pieśniami religijnymi nie tylko przez wiernych, ale i artystów. - Boże narodzenie dokonało się w nocy, a pierwszymi pielgrzymami byli pasterze. To stąd nazwa: pasterka i zwyczaj sprawowanej Mszy św. o północy. Każdy, kto – jak pasterze słyszący głos aniołów - pośpieszy, by spotkać i przywitać nowo narodzonego Pana i Boga może przeżywać radość śpiewając: „Do szopy hej pasterze...”. -Na stałe w naszej tradycji po Bożym Narodzeniu zapisały się odwiedziny duszpasterskie zwane kolędą. Kapłan ubrany w strój liturgiczny, często w asyście ministranta nawiedza domy swoich wiernych. Chce ich lepiej poznać, porozmawiać o problemach, z którymi się borykają, wspólnie się pomodlić, udzielić błogosławieństwa, a jeśli trzeba - napomnieć. Święta Bożego Narodzenia są chyba najbardziej rodzinnymi świętami. Gromadzenie się całej rodziny w wigilijny wieczór, wspólne śpiewanie kolęd, składanie życzeń, dzielenie się opłatkiem, stwarza podniosłą atmosferę. Często dopiero po latach potrafi my docenić jak byliśmy szczęśliwi siadając przy wspólnym stole. Z relacji osób nawet niewierzących wiemy, jak trudno im przeżywać święta z dala od rodziny, z jaką tęsknotą wspominają tamte wspólnie przeżyte chwile. Niejednokrotnie przywołanie świątecznej bożonarodzeniowej aury pozwala im pokonać najtrudniejsze przeciwności, dodaje siły do przetrwania w życiowych kryzysach. Jeśli taką niemal magiczną moc posiadają jedynie zewnętrzne, czysto ludzkie relacje i obrzędy, to cóż dopiero, gdy ktoś z wiarą przeżyje Boże Narodzenie? Przecież, kiedy przyjmujemy Komunię świętą, Bóg naprawdę przychodzi do nas. On się w nas rodzi; nie tylko w Święta Bożego Narodzenia, ale zawsze, ilekroć korzystamy z miłosierdzia Bożego w Sakramencie spowiedzi, ilekroć przyjmujemy w Eucharystii Ciało Chrystusa. Wtedy jesteśmy jak w niebie, bo niebo jest tam, gdzie jest Bóg. Jeśli przyjmuję Boga do swego serca, to w moim sercu jest niebo, to ja jestem w niebie. Wszystkim czytelnikom życzę, żeby Boże Narodzenie przeżywali każdego dnia.
Ks. Józef Knap - proboszcz Parafii pw.: „Wszystkich Świętych” w Brzezinach